Sydney.pl - voice, video, foto


Jest to portal pokazujący wybrane wydarzenia wśród Polonii sydnejskiej oraz w Polsce.
Będziemy również zamieszczać fotogalerie z miejsc w Sydney i okolic. (Każde zdjęcie powiększa się po kliknięciu na...)
Zapraszamy do współpracy wszystkich, którzy mają coś ciekawego do zaprezentowania.
Strona non profit. Istnieje od maja 2019r
__________________________________________________________________________________________________________________________________

środa, 1 kwietnia 2020

Ela Celejewska - felietony filmowe, od 2020r.


Pandemia coronavirusa i francuski serial "Mitomanka"

 

Mamy pandemię coronavirusa - wywołującego ciężkie zapalenie płuc. Chorobę bardzo łatwo i szybko przenoszącą się z człowieka na człowieka, nie koszącą milionów, ale jednak dla tysięcy śmiertelną - COVID 19.

Jak opowiadają ci co wyzdrowieli, płuca bolą jakby wewnątrz były kawałki szkła. Nie do wytrzymania boli głowa i wszystkie stawy, nie można oddychać.... Śmierć następuje jak przy utopieniu, człowiek się dusi.

W Australii zabroniono wszelkich zgromadzeń, nawet w ślubach i pogrzebach może uczestniczyć odpowiednio 5 - 10 osób, spacerować można najwyżej w dwie osoby i należy zachować odległość 1,5 m od spotkanego gdziekolwiek człowieka. Msze Św., spowiedzi tylko przez internet. Papież przemawia do wiernych w nocy, przy słabym upiornym świetle, na pustym placu watykańskim – jak w horror filmie zapowiadającym koniec obecnego świata.

W wielu krajach wprowadzono przymusowe siedzenie w domach, aż do odwołania. I może to potrwać do pół roku, lub dłużej, jeśli do tej pory wirus sam nie zginie.
Zatem siedzimy w domach. To dobrze i źle... Jednym pasuje, inni psioczą.

A przecież nareszcie mamy okazję patrzeć na siebie wzajemnie, rozmawiać (albo i nie...), wyrzucić z siebie gorzkie żale i pogłębiać dobre uczucia - jeśli takie w rodzinach były.

Jednoczyć się i pomagać sobie wzajemnie - jeśli do tej pory tego nie robiliśmy.
Ta choroba to próba dla ludzi... Pokaże co jesteśmy warci. Oceni każdego człowieka osobno. 

Ciekawe jak wyjdą z tej próby rodziny i całe społeczeństwa...?


Na netflixie obejrzałam francuski serial „Mitomanka” (oryginalny tytuł Mytho, angielski Mythomaniac). O rodzinie...


Rodzinie nieformalnej (?), bo para, mając trójkę dzieci, najstarsze 17 lat - nie zawarła do tej pory małżeństwa.
Oczywiście, to tatuś Patrick (Mathieu Demy) nie dąży do ostatecznego związania, bo tak jak jest, mu pasuje. 
Wszak to Elvira (świetnie zagrana przez Marinę Hands) – tytułowa „mitomanka”, codziennie jeździ do nudnej pracy, robi zakupy, a po przyjściu do domu sprząta, karmi, opiera czwórkę leni i nieudaczników.

On zaś fotografuje „artystycznie” ciała zmarłych - kiedy ma okazję, i w domu organizuje spotkania wielbicielek chętnych do nauczenia się fotografii?... Spotkania, przygotowuje oczywiście Elvira i wcale nie jest na nich mile widziana.
Do tego czarujący tatuś ma kochankę (o czym Elvira wie...), farmaceutkę, która potem z entuzjazmem pomoże mu odkryć zdrowotne oszustwo jego wieloletniej partnerki.


Dzieci (mają tak mało mojej sympatii, że nawet nie podam ich filmowych imion) to: 17 letnia dziewczyna-chłopak, zbuntowana przeciw wszystkiemu, pijąca, ćpająca, szlajająca się nie wiadomo gdzie, uciekająca ze szkoły, w konflikcie ze wszystkimi, znudzona zapewne nieróbstwem, nauką, choć jest inteligentna i zdolna.

Syn (mniej więcej w tym samym wieku) homoseksualista transwestyta – na codzień, także do szkoły przebierający się za dziewczynę. Uroda delikatna, z makijażem, słodkie ciuchy i wraża przebiegłość...
W ramach wymiany uczniowskiej, przybywa do nich na kilka miesięcy chłopiec z Niemiec. Muszą mieszkać w tym samym pokoju.
Synalek „mitomanki” zaplanował wcześniej uwiedzenie Niemca, więc oczywiście nie przyznaje się, że jest płci męskiej. 

I kiedy niemiecki gość zakochuje się i dochodzi do zbliżenia, jego ręka natrafia na prawdziwą płeć "ukochanej" i oczywiście jest to dla niego szokiem – wszak jest hetero.
Fakt, zniesmaczony Niemiec w odwecie potraktował go ostro, ale kto zawinił? 


I najmłodsza słodka latorośl: stara-malutka, na oko dziesięcioletnia. Jej życie to internet, facebook, zakłada blogi, które zapełnia filmikami z selfie, serduszkami i wiadomościami o swoim - najważniejszym przecież! życiu, a głównym jej celem jest zdobycie jak największej ilości kliknięć. Kiedyś dziewczynki marzyły o karierze gwiazd filmowych, dziś wystarczy reklamować się odpowiednio w internecie, żeby stać się sławnym.

Rodzinka oczywiście nie zwraca uwagi na matkę. Ona jest nikim, nie istnieje, więc nie ma żadnych problemów, jest robotem zapewniającym nieudacznikom wygodne życie. Jeśli czemuś nie podoła, to jej wina! Nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby jej pomóc.

Któregoś dnia Elvira odkrywa guzki na piersi, robią jej badania i na szczęście okazuje się, że są łagodne, ale lekarka zaleca odpoczynek, być może guzki powstały z powodu stresu. Lekarka nie zdaje sobie sprawy, że w tym wypadku jej rady są utopijne.
„Mitomanka” wraca do domu, chce powiedzieć partnerowi, o swoim problemie, ale ten nie jest zainteresowany, przerywa, mówi o czymś innym i w końcu tak wychodzi, że ona mówi, że ma raka. I dopiero wtedy... następuje szok.


Ale jakoś nie widziałam u faceta rozpaczy, tylko przerażenie - co on teraz zrobi. Jak sobie poradzi bez jej stałych pieniędzy i prowadzenia domu? Musiał więc sobie to poukładać przez kilka dni, bo to w niego uderzyła wiadomość, to on cierpi, a nie jego chora partnerka.


Dopiero potem zawiadamiają dzieci i szok coś na oko zmienia... Bo nadal nie widać współczucia, że matka będzie cierpieć, że wkrótce umrze. Ale nagle wszyscy chcą jej uprzyjemnić ostatnie chwile życia, więc zmuszają się do najróżniejszych, ach! jakże szlachetnych poświęceń. Taki teatrzyk współczucia dokąd szczęśliwie nie umrzesz.
Najstarsza zaczyna chodzić do szkoły i uczyć się, synalek przeprasza Niemca, ścina włosy i przestaje udawać dziewczynę, a najmłodsza oczywiście zakłada bloga poświęconego umierającej, nagrywa filmiki, na których z przesadną afektacją informuje o przebiegu choroby biednej mamusi. I... zdobywa 200 tysięcy kliknięć. 

Nawet wzbudza tym zainteresowanie mediów, bo jak mówią, zrobiła „zajebisty blog” i może pomóc dzieciom będącym w podobnej sytuacji. Tyle, że normalne dzieci nie rozsławiają w internecie swojego nieszczęścia, a cały wysiłek wkładają w pomoc bliskiej, umierającej osobie.

Tatuś zaś tymczasowo rezygnuje z seksualnych usług kochanki ( nie na długo zresztą) - ku jej wielkiemu sprzeciwowi, i... objaśnia na zgromadzeniu rodzinnym, że zamierza poślubić „mitomankę”. Dając choć przez chwilę złudę lojalności i szczęścia matce swoich dzieci. (Jakoś cały czas chce mi się tu napisać – bachorów...)


Elvira zaś, ponieważ już sfałszowała papiery o swojej chorobie, musi udawać, że była na operacji. Wyjeżdża więc z miasta i samotnie spędza kilka dni w hotelu, w miejscu gdzie dawno temu była szczęśliwa. W dniu powrotu zjawia się w holu szpitala. Tam mówi prawdę czekającemu na nią ojcu, który w odpowiedzi, jak to pełen zrozumienia rodzic, z całej siły ją policzkuje. ( "I zostaje ze swoim wstydem..." )

W końcu, choć „mitomanka” miała zamiar wszystko naprawić, kontynuując, że operacja się udała i jest zdrowa, to jednak oszustwo wydało się, bo kochanka nie dała za wygraną (koniecznie chcąc posiadać nieroba – fotografa na własność) i znalazła dowody.

No... najważniejsza jest reakcja rodzinki gdy dowiaduje się, że mama zdrowa i ich oszukała. Czegoś tak perfidnie obrzydliwego nie widziałam nigdzie. Nawet w horrorach, które źle się kończą, czy kryminałach, w których morderca triumfuje i jest bezkarny. To zakończenie będzie mi się śniło po nocach...
Elvira wraca do domu - gdzie sądząca ją ława przysięgłych już zawiadomiona przez oburzonego tatusia (wcześniej wysłał jej esemesa – Jesteś potworem!), siedzi z groźnymi minami przy stole - i usiłuje im wyjaśnić dlaczego tak się stało.

Tłumaczy, że była dla nich kuchennym popychadłem, że ten dom był jak hotel, wszędzie było im lepiej niż u matki, że nie poświęcili jej nigdy więcej niż 2 sekundy uwagi i że dawno chciała powiedzieć im prawdę, ale jak zwykle nikt jej nie słuchał. I że dopiero jej choroba spowodowała, że nareszcie byli razem i jej było dobrze. „Dziwne, że od tego momentu wszyscy stali się mili”. „Czy to rozumiecie?”

- NIE! Na nas zrzucasz winę! Jak mogłaś nam to zrobić! Nikt cię nie prosił! ( o zarabianie i prowadzenie domu...) 
- To obrzydliwe! To potworne!
- Wszyscy się będą ze mnie wyśmiewać w szkole, nie wyjdę ze swojego pokoju! - histeryzuje najmłodsza kanalia.
Najstarsza wychodzi, bo właśnie źle się poczuła. 
Synalek cedzi z zimną nienawiścią: - Lepiej, żebyś nie żyła!
A tatuś już ma dość, więc rozkazuje: - Zostaw nas! Idź sobie! 

Matka opuszcza dom, który przez kilkanaście lat tworzyła, a czwórka zimnych, bezwzględnych, drańskich egoistów obejmuje się i płacząc kładzie na łóżku. Brrrr...


Elvira wsiada do auta i jedzie bez celu, prosto w palący się busz, zasypia, jednak budzi się w porę i odjeżdża. Policja jej szuka, ale Patrick ich nie pośpiesza, ot, poszła sobie, ale wróci. Wszak kochanka powiedziała mu wcześniej, że Elvira wiele straciła na tej aferze, bo mogą jej odebrać opiekę nad dziećmi, on dostanie dom i jeszcze może alimenty...

Ostatnia scena - „mitomanka” ukryta na poddaszu sąsiadki wygląda przez okno, patrzy na swój ogród gdzie rodzinka, bez niej, radośnie zasiada do stołu. Za chwilę dołącza do nich chłopiec z jej młodości, który przed chwilą pytał o nią i którego sąsiadka poinformowała, że mieszka obok...


Oficjalnie serial będzie miał 2 sezon. I mam nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość, bo przecież chyba to chcieli pokazać twórcy filmu Fabrice Gobert i Anne Berest.
Francuzi podali, że jest to komedio-dramat, ale jak wiemy Francuzi mają specyficzne poczucie humoru...

Osobiście nie wierzę w poprawę ludzi takich jak przedstawiciele tej słodkiej rodzinki. Gorzej, wierzę, że tacy ludzie będą coraz bardziej egoistyczni, coraz bardziej okrutni dla tego, kto się dla nich poświęca. Że nigdy nie docenią, nie podziękują i się nie zrewanżują. Bo oni już tak mają.

To film dobry na kwarantannę z powodu odosobnienia i pandemii. Właśnie jest czas, żeby przemyśleć swoje sytuacje rodzinne i zastanowić się, co dalej: warto, czy nie warto? 
Czy należy walczyć i coś poprawić? I jeśli nie, to jak zacząć życie od nowa?...

Kadry z filmu są własnością netflixa.
___________________________________________________________________________________________________

Obejrzałam "Niewidzialne" Pawła Sali - są widzialne na YT.



Już od początku chciałam zgasić, tak sztuczne to, straszne, nieprawdziwe, nawet nie MARGINESOWE... 
A w tym filmie tak przedstawione jakby to było ogólnie! na porządku dziennym! w całej Polsce!
Ale ciekawa byłam jak reżyser i scenarzysta (w jednej osobie) wykończy to swoje spartolone szycie.

Szwaczki w piwnicznej izbie (i po co? krawcowe w Polsce ZAWSZE dobrze zarabiają, pracując na czarno w swoich mieszkaniach).
 Jedna żyjąca na kocią łapę z siedzącym w więzieniu bandytą, który na przepustkach produkuje jej dzieci, i tłucze ją. 

Do granic możliwości wulgarna, skąd reżyser- scenarzysta wytrzasnął te teksty? 
Pogrążona w depresji, bo wszystko w tym filmie przeżarła depresja rosnąca w zgniłą plamę na jednej ze ścian piwniczej izby. 
I oczywiście niewyżyta seksualnie (szwaczka nie plama).



Druga - też samotna matka, z wystraszonym, nienormalnym dzieckiem (jak może być normalne, skoro matka wychodząc zamyka je w drewnianej klatce - słyszał ktoś o takim wypadku?). Też niewyżyta seksualnie...
I trzecia po pięćdziesiątce, która (bo też niewyżyta seksualnie) nie chce matkować nieuświadomionemu absolwentowi ...filozofii, krojącemu wzory toreb dla zarobku, bo z filozofii nie da się wyżyć. 

To chyba jedyna prawda w tym filmie...


Chuligani na podwórku zapewne zabijają (bo nie pokazane, tylko w domysłach) bezdomnego i potem jego ciało pali się w śmietniku. Zabijają też kota, ale dla jakiej idei, tego już scenariusz nie wyjaśnia.

Na koniec trzy pogrążone w depresji i niewyżyte seksualnie szwaczki upijają niewinnego filozofa i zbiorowo go gwałcą.

Poszkodowany - w już absolutnie ostatecznej! depresji - wystawia swoje wiersze i rysunki na śmietnik, po czym bierze dziecko tej drugiej niewyżytej, na barana, idzie z nim w nocną, siną dal i przechodząc przez ulicę zostaje zabity przez pędzący minibus (razem z dzieckiem).


W międzyczasie ta pierwsza opowiada pozostałym, jak to jej kochanek bandyta zamordował wszystkie ich dzieci - sześcioro czy nawet siedmioro, bo kto by to pamiętał...

I jeszcze jedna pani, o oryginalnej, orientalnej urodzie, w eleganckich spodniumach, na 10 cm obcasach wkracza w ciemność piwnicznej izby, żeby ją rozjaśnić obiecankami-cacankami na wygraną kupę forsy, czyli szczęście - jak zapewnia, bo wiadomo, tylko pieniądze szczęście dają. Choć nikt z pracujących jej nie wierzy i ankiety (bo jakieś poleca im wypełniać) wywalają do śmieci.

Do tego film w kawałkach, sceny są poprzedzielane kilkuminutowymi czarnymi ekranami, z szatańską, drażniącą (musiałam gasić głos w tych momentach) muzyką, mającą zapewne brzmieć jak muzyka współczesna. 


I kto mi powie PO CO takie filmy są nakręcane, DLA KOGO? KTO TO FINANSUJE?
I dlaczego recenzenci stroją swoje recenzje w peany pochwalne, pełne dopiero co wyuczonych (przez nich) słów międzynarodowych - nijak pasujących do tego filmu i wydumanych w nim postaci i sytuacji.

Poemat "W piwnicznej izbie" Konopnickiej, jest straszny i lzawy, ale chociaż pokazywał RZECZYWISTOŚĆ - taką jaka była. Nie było od niej ucieczki. Dziś, każdy może chociaż jako - tako zbudować swoje życie. A babranie się w czeluściach utopijnych sytuacji nie daje żadnego powodu, żeby nazywać je sztuką.

Film jest na YT, ma angielskie napisy, więc każdy cudzoziemiec oglądając go pomyśli "Jaka straszna ta Polska, w życiu tam nie pojadę." Czy o to chodzi producentom takiej "sztuki"? To skąd będą brali pieniądze na produkcje kolejnych gniotów?

Bo kto pójdzie na taki, powiedzmy szczerze -  GŁUPI film - do kina?














Ps. Kto zaprojektował plakat,
z perfidnym przesłaniem 
wiara, nadzieja, naiwność?

Powinno być: 
zwątpienie, beznadziejny sex, nieudaczność.
Bo taki napis przyciągnąłby chociaż sfrustrowanych perwersów.

1.04.20
_________________________________________________________________________________________________________________

Link do dawnych felietonów filmowych