Sydney.pl - voice, video, foto


Jest to portal pokazujący wybrane wydarzenia wśród Polonii sydnejskiej oraz w Polsce.
Będziemy również zamieszczać fotogalerie z miejsc w Sydney i okolic. (Każde zdjęcie powiększa się po kliknięciu na...)
Zapraszamy do współpracy wszystkich, którzy mają coś ciekawego do zaprezentowania.
Strona non profit. Istnieje od maja 2019r
__________________________________________________________________________________________________________________________________

środa, 8 lipca 2020

Krzysztof Frankowski - wielokrotny mistrz świata weteranów w JUDO - opowiada o swojej karierze sportowej


Krzysztof Frankowski - wielokrotny mistrz świata weteranów w JUDO 

Zdobył około 100 medali złotych, srebrnych i i brązowych, 
biorąc udział w światowych turniejach nieprzerwanie przez 45 lat. 
Nieoficjalnie jest uznany za najdłużej bijącego się zawodnika na świecie 
- co jest potwierdzone przez trzy federacje JUDO: 
polską, nowozelandzką i australijską. 
Od 22 lat jest trenerem JUDO na Sydney UNI (the University of Sydney). 
Od 10 lat jest trenerem JUDO w Wawerley College.
Dodatkowo jest instruktorem KRAW MAGA.
Przez 13 lat był masażystą w Sydney Roosters Rugby League.

W rozmowie dla Sydney.pl - voice, video, foto 
- opowiada o swojej bogatej karierze sportowej 
od samego jej początku, czyli od czasów szkolnych w Polsce. 

Pochodzi z Krakowa, w latach 1989-93 mieszkał w Nowej Zelandii, 
od 1993 roku mieszka w Sydney, Australia.

                                                                              SUKCESY


Na filmie opowiada o swojej bogatej karierze sportowej, a ponieważ ma talent gawędziarski i pięknie opowiada - świetnie się słucha jego opowieści...



                          Zdjęcia z sesji dla Sydney.pl - voice, video, foto - 26.06.20








Z byłym kaskaderem Krzysztofem Mączyńskim...

...i z gospodarzami - Elą Celejewską i Batmanem  😉
___________________________________________________________________________________________________

Link do :

Retrospekcja - zdjecia i wywiady w radiu 2000fm z września 2014


_______________________________________________________________________________________

Retrospekcja rok 2008



...i przeciwnik pooooleciał! ...... 
(K.F. w niebieskim ubraniu)


WYGRAŁ
Z REPREZENTANTEM AUSTRALII NA OLIMPIADĘ W PEKINIE!


* Rozmawiam z judoką seniorem - Krzysztofem Frankowskim. Ponownie zresztą, bo niedawno znów wróciłeś z kolejnych zawodów, z kolejnym medalem!... I właściwie nikt już nie dziwi się, gdy co kilka miesięcy informujesz nas o kolejnym sukcesie, a ten ostatni to....

KRZYSZTOF FRANKOWSKI - Uważam, że to jeden z największych sukcesów, dlatego, że startowałem tym razem w kategorii seniorów - po raz drugi zresztą, i zdobyłem wicemistrzostwo Australii na 2008...


więcej na:

link: Wywiad pisany z K. Frankowskim, październik 2008

...i wiele fotografii z zawodów.
___________________________________________________________________________________

CDN - proszę zaglądać na stronę...

Kolejne medale mistrza judo - Krzysztofa Frankowskiego!

 Z Krzysztofem Frankowskim,

zamieszkałym w Sydney mistrzem świata z 1994r w Judo Masters,

rozmawia Ela Celejewska

_________________________________________________________________________________________


* W 1994r zdobyłeś złoty medal w zawodach World Masters. W jakim wieku są zawodnicy biorący udział w tych zawodach?

   KRZYSZTOF FRANKOWSKI: W Masters biorą udział zawodnicy od trzydziestego roku w górę. Kategorie wiekowe idą co pięć lat, do osiemdziesiątego roku nawet.

* Bywają osiemdziesięcioletni sportowcy walczący w judo?

   Tak, na mistrzostwach w Kanadzie widziałem finał, gdzie walczyło dwóch mężczyzn, jeden miał osiemdziesiąt jeden, drugi osiemdziesiąt trzy, walczyli i jeden drugiego rzucił na plecy. Po czym przegrany wstał, podziękował i poszedł do domu. (śmieje się)

* I nie połamał się... Kiedy zdobyłeś mistrzostwo świata reprezentowałeś aż trzy kraje.

   Gdy byłem młody, w Polsce byłem reprezentantem juniorów, potem wyemigrowałem do Nowej Zelandii gdzie też dostałem się do reprezentacji – wywalczyłem troszeczkę medali dla Nowej Zelandii – po czym przyjechałem do Australii i też się dostałem do reprezentacji. Mogę się więc zgłosić do księgi Guinnessa, bo reprezentowałem trzy kraje. Jako drugi rekord mogę podać, że dwa kraje reprezentowałem po czterdziestce – w tym wieku dostałem się do reprezentacji. To było w seniorach, dopiero od 1994 roku zacząłem startować w World Masters.

   W 95r - jeszcze w seniorach, zdobyłem srebrny medal w mistrzostwach Australii i wyselekcjonowano mnie na rezerwę do mistrzostw świata seniorów w Japonii. Od przyjazdu do Australii, we wszystkich otwartych międzynarodowych turniejach dla seniorow, zdobywałem medale. W 95r zakończyłem karierę jako senior i dalej walczyłem już jako masters.

* Teraz mamy rok 2005 - minęło jedenaście lat od czasu, gdy zostałeś mistrzem świata. Właśnie przywiozłeś następne medale. Ale jak jesteśmy przy wieku, możesz zdradzić ile masz lat?

   Mam pięćdziesiąt dwa lata i biłem się w kategorii między pięćdziesiąt, a pięćdziesiąt cztery.

* Jakie medale przywiozłeś tym razem?

   W mojej kategorii – do stu kilogramów – przywiozłem srebrny medal, a w kategorii „open” brązowy. Srebrny medal uważam, że przegrałem z klasą, bo można przegrać, wygrać, ale zawsze inaczej to wygląda. Przegrałem z klasą, tylko - „na karę”, przy tym  styl w jakim wygrywałem poprzednie walki dał mi powód do dumy. Oto dowód na to, że biłem się dobrze: na osiem walk  sześć miałem skończonych przed czasem, co w terminologii judo nazywa się „przez ipon” - wygrałem na dziesięć punktow i to już jest zakończenie walki. Natomiast jeśli idzie o dwie przegrane walki: jedną przegrałem w finale „na karę”, a drugą praktycznie ”na małą karę”.

* Co to znaczy „przegrałem na karę”?

   Jeżeli nie atakuje się więcej niż dwadzieścia sekund, sędziowie dają kary - żeby było bardziej widowiskowo. Żeby ludzie na trybunach się nie nudzili, trzeba atakować.

* W tych mistrzostwach wzięło udział aż tysiąc trzystu zawodników, ilu było zawodników w twojej kategorii wiekowej?

   Dwudziestu. Ogółem było tysiąc trzystu, z tym, że część brała udział w competition „kata” – to jest taka forma demonstracyjna, ale dużo z tych zawodników, po dniu „kata” biło się też indywidualnie. W mistrzostwach brali udział zawodnicy z ponad pięćdziesięciu krajów.

* Na internecie podano, że w kategorii „open” brązowy medal wygrałeś jako Niemiec. Skąd to czwarte państwo?

   To była zabawna historia! Po kategorii „open” były mistrzostwa świata drużynowe. Niemcy zapytali się, czy chciałbym walczyć w ich drużynie, bo przepis pozwalał, żeby był jeden gość. Wyraziłem zgodę, bo nas z Australii, było tylko dwóch. Polacy też chcieli zorganizować drużynę, nawet była dostateczna ilość zawodników, ale turniej odbywał się w niedzielę, a większość wyjeżdżała w niedzielę o piątej. Nie było więc szansy, żebyśmy mogli się bić.

   Gdy wyraziłem zgodę i zgłosili mnie jako Niemca w niemieckiej drużynie, sędziowie powiedzieli, że niestety już jest za późno, że powinni to byli zrobić dzień wcześniej.  Wobec czego nie mogłem się z nimi bić, ale już byłem zarejestrowany jako Niemiec. Tak więc, gdy zdobyłem brązowy medal, wpisano mnie jako Niemca - stąd czwarta reprezentacja! (śmieje się)

* W 94r wygrałeś World Masters Game, a jak się nazywają mistrzostwa, z których przywiozłeś dwa medale w tym roku?

     World Masters Game były jak Olimpiada, gdzie było dużo różnych dyscyplin. Lecz nie za każdym razem, kiedy było organizowane Masters Game organizatorzy wybierali judo i dlatego międzynarodowa federacja postanowiła, że zrobi swoje własne competition. I te zawody odbywają się już co roku i są to właśnie World Masters Judo Championship.

* W mistrzostwch tych biorą udział zawodnicy w różnych kategoriach wiekowych. Jaki jest wobec tego poziom tych mistrzostw?

   Muszę powiedzieć, że poziom jest bardzo wysoki. Ponieważ Masters zaczyna się od trzydziestego roku życia, wielu zawodników jest jeszcze aktualnie w reprezentacji. Był na przykład Niemiec Spiedke, który był wicemistrzem olimpijskim, wicemistrzem świata. Już na  poprzednich mistrzostwach świata, które odbyły się w Wiedniu - zdobył złoty medal, w Kanadzie też wywalczył złoto. To podnosi rangę tych zawodów. W ogóle wielu zawodników było tytułowanych i wielu takich, którzy jeszcze obecnie występują w reprezentacji.

   Zawodnicy w kategoriach M1, M2, M3 wciąż są bardzo mocni. Wiek: trzydzieści, trzydzieści pięć, trzydzieści osiem, to jeszcze jest żywotny wiek - w wagach ciężkich na przykład. W młodszych kategoriach jest trudniej, ale w większych, cięższych, zawodnicy mogą przetrwać dłużej.

   A propos zawodnika Spiedke, który wywalczył złoty medal: w ostatniej, finałowej walce bił się z kontuzją i nie był w stanie kontynuować walki drużynowo – właśnie dlatego Niemcy przyszli do mnie z zapytaniem, czy chciałbym się z nimi bić, bo mój rzut, który się nazywa „joko tomenage” zaszokował wielu zawodników i nieoficjalnie jest on w tej chwili najlepszym rzutem na świecie.

* Wymyślasz nowe rzuty?

   Nie, jest to technika przywieziona z Japonii, nie tradycyjna z Kodokanu, lecz nowa technika. „Joko tomenage” znaczy „z boku”. Jest ona bardzo skuteczna w walce, bo jest bardzo ciężka do skontrowania i ciężko jest z niej uciec. Nad tą techniką spędziłem prawie trzy lata. Mój trener Czesław Łaksa, który przywiózł ten rzut z Japonii, dostał bzika na jego punkcie i katował nas tym rzutem; ale tylko ja go złapałem i dziękuję mu za to, bo jak już się nauczyłem -  ponad dwadzieścia pięć lat temu! - aż do dzisiaj pracuje on niemalże perfekt.

* Tegoroczne mistrzostwa odbywały się w Toronto, czy spotkałeś tam jakichś polskich zawodników?

    Dokładnie tegoroczne zawody odbyły się w Mississauga -  jest to małe miasteczko w Toronto. Spotkałem tam wielu Polaków. Najpierw reprezentację, która  przyjechała z Polski, z panem Zajkowskim na czele. Zajkowski jest wicemistrzem olimpijskim z 1972 r - był to nasz pierwszy srebrny medal olimpijski w tej dziedzinie. Następnie spotkałem Andrzeja Sądeja, który był wielokrotnym reprezentantem Polski, mistrzem Europy, medalistą mistrzostw świata. Andrzej Sądej obecnie pracuje w Judo Federation w Kanadzie, na bardzo wysokim stanowisku.    

   Spotkałem także dwóch kolegów z Wisły Kraków, gdzie kiedyś trenowaliśmy razem. I jeszcze jeden zabawny zbieg okoliczności: poznałem następnego zawodnika, którego nie znałem wcześniej, tylko czytałem o nim na internecie - był to Sylwester Gaweł. On też trenował w Wiśle, tylko przedtem nie znaliśmy się, bo gdy ja wyjeżdżałem, on był juniorem. Poznaliśmy się dopiero w Toronto i bardzo się śmialiśmy, gdy stwierdziliśmy, że Wisła Kraków na tych mistrzostwach w sumie zdobyła trzy medale!

* Z jakiego miasta w Polsce pochodzisz?

   Z Krakowa.

* Mówiłeś, że w zawodach biorą udział sportowcy w wieku od lat trzydziestu do osiemdziesięciu. Możesz dokładnie wymienić kategorie wiekowe?

   Te zawody odbywają się co pięć lat. I tak w kategorii, która nazywa się M1 startują zawodnicy od trzydziestu do trzydziestu czterech lat, w M2 od trzydziestu pięciu do trzydziestu dziewięciu,  w M3 od czterdziestu do czterdziestu czterech itd. Przy tym każda kategoria wiekowa ma siedem kategorii wagowych – dlatego było tylu zawodników.

* To z tego powodu zawody odbywają się jednocześnie na czterech matach?

   Jeżeli by były na jednej, to prawdopodobnie do dzisiaj bym tam pozostał... (śmieje się)

* Dlaczego przed laty zdecydowałeś się właśnie na judo?

    Do dzisiaj sobie to pytanie zadaję i nie mogę na nie znaleźć odpowiedzi. Coś takiego siedziało we mnie... I mimo, że małe kontuzje nękają mnie do dzisiaj, jak tylko się wykuruję, to pierwsze co myślę - to iść na trening. Zawsze tak sobie mówię... do wszystkich tak zresztą mówię, że ja to muszę tak gdzieś osiem, do dziesięciu osób tygodniowo „udusić” - wtedy dobrze się czuję! (śmieje się)

* A jak ich dusisz?...

   W judo, żeby wygrać walkę, należy rzucić oponenta na plecy i albo można go przetrzymać przez dwadzieścia pięć sekund na plecach, albo można mu zrobić dźwignię na staw łokciowy - co zawodnik musi „odklepać” albo robi się „duszenie”, które zawodnik też musi odklepać. Czasami zdarza się tak, że nie zdąży i straci przytomność. Przypadek rzadki, lecz nie beznadziejny...

* W latach osiemdziesiątych współpracowałeś z bardzo znanymi zespołami muzycznymi.

  Mieliśmy taką grupę bramkarzy, która jeździła po Polsce ze wszystkimi znanymi zespołami jak Perfect, TSA, Maanam, Lady Punk i wiele innych zespołów i tam właśnie zdarzyła się zabawna historia... teraz mogę powiedzieć, że zabawna, choć wtedy to nie było zabawne. Już w stanie wojennym mieliśmy jeden koncert w Krościenku, właśnie z Perfectem i po koncercie – a  bardzo dużo ludzi było –  jakiś pijany facet tarzał się po błocie. Podlecieliśmy, żeby go stamtąd usunąć, z boku zauważył to milicjant i stwierdził, że katowaliśmy pijaka. (śmieje się) Zostaliśmy zamknięci. Nie miałem dokumentów, bo w Krakowie zostawiłem przed hotelem samochód z dokumentami, więc dostaliśmy się do więzienia. W tym czasie...

*...w stanie wojennym...

...jeżeli ktoś nie miał przy sobie dokumentów, to groziło mu do pięciu lat więzienia.  Przesiedzieliśmy w areszcie chyba dwie i pół godziny – ja i mój kolega. Po drugim koncercie Zbyszek Hołdys i Grzesiek Markowski przyszli na komendę, porozdawali płyty milicjantom i... w tym momencie byliśmy wolni.

* A jak Perfekci byli tutaj na koncertach poznali cię, zapamiętali?

   Tak i Grzesiek Markowski zaprosił mnie z żoną na koncert. Dziękuję mu za to.

* Judo właściwie jest samoobroną. Uczysz tutejszą młodzież, czy oni rzeczywiście stosują judo jako samoobronę?

  Oni by chcieli... ale chcieliby przyjść raz i umieć wszystko. Prowadzę w Sydney dwa kluby uniwersyteckie, jeden to Sydney UNI, a drugi Macquarie University; w sumie trzy razy w tygodniu prowadzę tam zajęcia i dla siebie jeszcze walczę trzy, cztery razy czasami - tak, że minimum pięć razy w tygodniu jestem na macie.

* Na zajęcia judo, które prowadzisz na uniwersytetach mogą przychodzic tylko studenci, czy też młodzież z zewnątrz?

   Ktokolwiek ma ochotę i jest na tyle twardziel, żeby mógł ćwiczyć judo – zawsze witam z otwartymi rękami.

* Czy lekcja drogo kosztuje?

  To są sesje, płaci się miesięcznie. Nie jestem zorientowany dokładnie ile, bo jestem opłacany tylko jako trener. Nie zajmuję się zbieraniem składek - to jest kłopotliwe. Nie.. nie kosztuje drogo, może w granicach trzydziestu dolarów na miesiąc, albo czterdziestu. Coś takiego...

* Czyli każdy może sobie na to pozwolić. Oprócz tego prowadzisz kursy trenerskie.

   Tak, w Australii mam level 3 NCAS, to jest National Coaching Acreditation Scheme i prowadzę kursy dwa razy w roku. Judo Federation organizuje kursy level 1, level 2, które ja prowadzę.

* Pracujesz także jako masażysta dla Sydney Roosters.

   Dla Sydney Roosters pracuję już od dziesięciu lat. Staram się bardzo, żebym mógł pracować z Rickie Steward, ale jest bardzo ciężko, bo po pierwsze nie jestem „mate”, a muszę być „mate”, a po drugie oni twierdzą, że jak nie grałem w rugby, to się na tym nie znam. Także w tamtym roku robiłem preseason dla Worata Rugby Junion – trzymiesięczny, to był taki  program rozciągający, ćwiczenia uzupełniające i trochę tackling.

* Czy w Australii myślałeś o jakimś innym zawodzie?

   Oczywiście cały czas myślałem, myślę i próbuję. Jakiś rok temu składałem papiery do ministra policji – chciałem szkolić specjalne grupy. Miałem specjalne interviews... Bardzo zabawne, bo w NSW policja uważa, że judo nie pracuje. Na całym świecie, wszyscy używają technik judo do samoobrony, tylko w NSW to nie zdaje egzaminu.

* Co widać jak są zamieszki uliczne...

   Zgadza się! Parę lat temu, kiedy rozstrzelano Francuza na plaży Bondi Beach, napisałem list do Petera Rayana. Odpisał mi, że jeżeli będą potrzebować kogoś na taką pozycję, to ...żebym szukał w gazecie.

* Ręce opadają... Kilka lat temu miałam problemy z chuliganami, którzy okupowali moje osiedle i zauważyłam, że policja po prostu się ich bała.

   Do dzisiaj policja jest bezsilna, bo nie są szkoleni w tym kierunku. W tej chwili nowy minister zarządził, że każdy policjant będzie musiał przechodzić obowiązkowe szkolenie ...cztery godziny na rok.

* To jest dowcip?!

   To jest dobry dowcip! A zrobili to dlatego, że policjanci po akcjach zawsze byli pokiereszowani i potem skarżyli policję o odszkodowania. Dlatego zrobiono ten kurs – czterogodzinny na rok - żeby być pokrytym. Przeszedłeś – to broń się!

* Czy próbowałeś przekonać policję, że jednak byłbyś użyteczny?

   Tak, przez mojego member of parlament, napisałem parę listów i w końcu doszło do spotkania ze State Protection Group. Miałem zrobić demonstration sessions - taką specjalną demonstracyjną dla policji, ale już na wstępie sierżant chciał mnie zniechęcić do pracy w policji. Miał ciepłą posadkę, przyjemne biurko, nie musiał wychodzić na ulicę, nie musiał uganiać się za bandytami, więc mówi do mnie:  - Słuchaj, spędziłem dziesięć lat po to, żeby dostać się do tego gabinetu, a co ty byś chciał robić? - Chciałbym uczyć policję samoobrony.  

   Po przeczytaniu mojego podania stwierdził, że jest fantastyczne, ale... co my możemy zrobić dla ciebie - to możemy cię tymczasowo zatrudnić: ty nas nauczysz może w miesiąc, dwa, może trzy, my ci zapłacimy, a potem sami będziemy szkolić policję dalej.

* (śmiech) To też jako dowcip można potraktować, choć raczej jest to powód do płaczu. Na inny temat, kilka lat temu dostałeś z Japonii sto sześćdziesiąt kimon.

   To jest bardzo długa historia. To było w 97r. Jeden z moich studentów miał kontakt z dziennikarką z japońskiej, bardzo poczytnej gazety Sziombi Miuri, o nakładzie około 20 milionów – bardzo duża gazeta - i ona napisała artykuł o mnie, że prowadzę klub na Woolloomooloo i chciałbym pomóc młodzieży, bo jest to dzielnica narkotyków, alkoholu i prostytucji. Chciałbym im coś dać, a nie mam - pomyślałem o kimonach. Odpowiedź była szokująca: zaraz na drugi dzień po ukazaniu się artykułu w Japonii, otrzymałem mnóstwo telefonów i  faksów. Ponieważ popełniono błąd – nie podano mojego adresu, ludzie zaczęli dzwonić do ambasady po adres i... zaczęto przysyłać mi kimona. To było niesamowite! Drzwi miałem zawalone paczkami, dostawałem po trzydzieści paczek dziennie. Przysyłano mi też paski, oraz faksy informujące np, że w Japonii judo jest obowiązkowe w szkołach, a ponieważ po ukończeniu szkoły wiele dzieci nie chce tego robić – jest bardzo dużo „dżudog” na rynku, używanych oczywiście. Ten, który mnie o tym poinformował powiedział: „Nie mam ci co wysłać, moja matka jest bardzo chytra, ale mogę ci służyć tą informacją.”

   Także klub Rotary dał mi dwadzieścia nowiutkich „dżudog”. Bardzo dużo z tych kimon już rozdałem, do dzisiaj zostało mi jeszcze około osiemdziesięciu. Chcę je wysłać do Polski, do mojego klubu Wisła Kraków, wysyłkę zorganizujemy przez Polish Masters, w najbliższych miesiącach.

   Jak dostałem te wszystkie „dżudogi” zaprosiłem japońskiego konsula, oraz media - mam parę artykułów na ten temat. A po spotkaniu, z Konsulatu  japońskiego dostałem tzw. „TV cruise” na trzy osoby: mogłem jechać do Japonii i kręcić film. Cruise było na trzy osoby: na mnie, kamerzystę i inżyniera dźwięku. Mogliśmy jeździć po całej Japonii, bilety mieliśmy opłacone, spanie, wyżywienie i sprzęt na miejscu. Miał to być film o judo. Zacząłem więc starać się o sponsorstwo, chodzić po różnych firmach, które się trudnią przyznawaniem pieniędzy na podobne cele. Oferowali bardzo duże kwoty: sto tysięcy, pięćdziesiąt tysięcy, dwadzieścia tysięcy... Znalazłem w końcu filmowca i wysłaliśmy faks do SBS-u. Les Murray odpowiedział, że jest zainteresowany, ale musi dać swoich ludzi, żeby mieć pewność, że jakość nagrania będzie profesjonalna. Mieliśmy spotkanie w SBS-sie z Les Murray’em, praktycznie wszystko było zapięte na ostatni guzik i... w ostatniej chwili mój menager zażądał, żeby w czołówce umieszczono jego nazwisko. Na co Les Murray odpowiedział: „Nie ma sprawy, może być twoje nazwisko, ale ja już nie mam z tym nic wspólnego.” I w tym momencie wszystko umarło.

*A nie chcieli zamieścić jego nazwiska, bo...?

   ...bo to organizowało SBS.

* Przez cały czas czynnie uprawiasz judo, czy zamierzasz kiedykolwiek zrezygnować?

  Proszę, nigdy więcej takiego pytania mi nie zadawaj, bo to jest niemożliwe - ja sobie tego nie wyobrażam! Nawet jak mam drobne kontuzje, to bandażuję i nie ma takiej możliwości, żebym nie poszedł na trening. Przy okazji chciałbym wyrazić wdzięczność mojej żonie, która toleruje wszystkie moje treningi, nieobecności w domu – chciałbym jej serdecznie podziękować.

* Żona jest na pewno bardzo tolerancyjna, ale myślę, że też ciągle jesteś dla niej bardzo atrakcyjny. W którym to roku zdobyłeś tytuł Mister Polonia?

   A... to było w dziewięćdziesiątym szóstym, czyli dziewięć lat temu, kiedy byłem o wiele, wiele młodszy...

* ...nie widzę żadnej różnicy...

   ...ale wciąż jeszcze mogę zrobić szpagat!

* Właśnie! Zrobiłeś szpagat na wyborach Mister Polonia.

   Tak i do dzisiaj go robię. (uśmiecha się)

*Przyznaj się, co musiałeś zrobić, żeby wygrać ten konkurs?

   Ubrałem swoją „dżudogę”, a na scenie zerwałem ją z siebie i w slipach zrobiłem właśnie szpagat. (uśmiecha się)

* Czyli, był to bardzo efektowny męski streap-tease.

   Prawie że... (śmieje się)

* Przez całe życie - ile medali zdobyłeś?

   Przez ostatnie szesnaście lat zdobyłem tutaj czterdzieści medali.

* A przedtem?

   Przedtem, to z medalami w Polsce było różnie. Dostawaliśmy dyplomy, puchary, flakony...

* Zatem, kiedy następne mistrzostwa?

   Następne mistrzostwa są w roku 2007-mym we Francji. W 2008-mym będą w Brazylii, ale mój udział zależy od tego czy znajdę sponsora. Chciałem przy okazji podziękować moim sponsorom, którymi byli Nick Polajtis z Sydney Roosters – jest on chairmanem i właścicielem City Ford, oraz dziękuję Polish Masters, które dało 500$ na moje wojaże.

* Ponieważ nie zamierzasz zrezygnować, życzę ci jeszcze, co najmniej drugie tyle medali!

   Nie ma takiej możliwości, żebym zrezygnował!...(śmieje się)

* A czego ty byś sobie życzył?

   Życzyłbym sobie zdrowia i samych „iponów”.

* Co to są „ipony”?

   „Ipon” to jest rzut na plecy - za niego dostaje się dziesięć punktów.

* W takim razie życzę ci w walkach samych „iponów” i do usłyszenia po następnych mistrzostwach, które niedługo się odbędą.  Mam nadzieję, że znów przywieziesz z nich wiele medali.

   Też mam taką nadzieję i dziękuję bardzo.

 Ela Celejewska

_______________________________________________________________________________________________________________

Zawody i SUKCESY!















































































                                                                                                                                                                       

 ______________________________________________________________________________________________________________