Sydney.pl - voice, video, foto


Jest to portal pokazujący wybrane wydarzenia wśród Polonii sydnejskiej oraz w Polsce.
Będziemy również zamieszczać fotogalerie z miejsc w Sydney i okolic. (Każde zdjęcie powiększa się po kliknięciu na...)
Zapraszamy do współpracy wszystkich, którzy mają coś ciekawego do zaprezentowania.
Strona non profit. Istnieje od maja 2019r
__________________________________________________________________________________________________________________________________

czwartek, 5 marca 2020

Zespół wokalny METEORY





___________________________________________________________________________________________________

Kwartet wokalny METEORY 
istniał i działał w Warszawie w latach 1965-66












Kilka lat temu, po jakiejś polonijnej imprezie, miły pan zapytał mnie, czy to prawda, że wystąpiłam na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.
Tak to prawda, tyle, że nie jako solistka, a członkini żenskiego kwartetu wokalnego METEORY, który istniał tylko 2 lata, a szkoda,  bo miałyśmy trudne aranże, śpiewałyśmy czterodźwiękowymi akordami, a nie jak np. Alibabki, które w sześć ciągnęły tylko na dwa głosy. 😉

W radiu miałyśmy szereg nagrań z zespołem Krzysztofa Sadowskiego - Bossa Nova Combo. Śpiewałyśmy jazzowe wokalizy. Te nagrania szły w radiu jeszcze wiele lat później, gdy zespół już nie istniał.
Miałyśmy też nagraną audycję - wywiad, którą zrobił znany wtedy prezenter Sławomir Pietrzykowski. Np. nagrywał on wszystkie audycje Czerwonych Gitar. Nie tylko przeprowadzał wywiady, ale także nagrywał muzykę i były to naprawdę dobrze technicznie nagrane utwory - z głębią, w przeciwieństwie do Polskich Nagrań, gdzie nagrywano płasko, z wyciszonym basem.
Nagrałyśmy tez kilka krążków, solową czwórkę z Tajfunami, czwórkę z Danutą Rinn i dwa longi: jeden z Rinn i drugi z  jej ówczesnym mężem Bogdanem Czyżewskim.
W radiu robiłysmy też oprawę muzyczną dla jakiejś bajki dla dzieci o kotach. Nagrywałyśmy razem z Tajfunami, Rinn i Czyżewskim, który zabawnie miauczał. Hahahahahaha...

Wystąpiłyśmy w Opolu w 1966 roku, tylko na tym jednym festiwalu, który był zresztą naszym estradowym debiutem, bo dotąd jedynie nagrywałyśmy w Polskim Radiu i w Polskich Nagraniach. Ale parę miesięcy po festiwalu, zespół się rozpadł, bo dwie dziewczyny pojechały za chlebem chałturzyć do Finlandii - Danka i Krysia. I nie chciało nam się odnawiać zespołu - Lilka i ja miałyśmy swoje inne plany.

Ona wróciła do jazzu, ja stworzyłam dziewczęcy zespół instrumentalno - wokalny Złote Buty. Lilka początkowo brała udział w próbach, przyjeżdżając z Krzysztofem Sadowskim, który wtedy był jej mężem, śpiewała kilka piosenek i grała na flecie.
Nie pamiętam dlaczego przestali brać udział w próbach...
Pewnie dlatego, że mnie wtedy interesował głownie beat, rock i początki nowego bluesa, jazz jeszcze nie...  A oni byli jazzmenami.

No i problemy z aparaturą... Kosztowała niebosiężne sumy.
Pamiętam jak Jerzy Abratowski po kilku latach pobytu w USA przywiózł do Polski pierwsze hammondy, które odkupił od niego Krzysztof Sadowski, za jedyne ...120 000 złotych!!!!
Przeciętna pensja miesięczna to były jakies 3 tysiące wtedy...

Zresztą w tych czasach (lata sześćdziesiąte) aparatury w Polsce nie było, nikt nie produkował i nie sprowadzał z zagranicy. Prywatnie robili jakieś wzmacniacze, Bóg jeden wie z czego! ( z części radiowych także! hahahahaha....) i na takich zaczynały Czerwone Gitary, a także my. 
Wyglądały imponująco, wszystko razem: wzmacniacz i głośniki w jednej skrzyni, obitej błyszczacym materiałem (hahaha...), ale dźwięk był do d... 😉

Zespoły wtedy przychodziły ćwiczyć do Domów Kultury i wszyscy pchali się do tych, gdzie była najlepsza aparatura. 
Ja miałam wzmacniacz na gitarę sponsorowany przez Krzysztofa Sadowskiego dla Meteorów i  czerwoną na 3 klawisze jolanę, taką samą jak miał Klenczon i Kosela. Za jolanę (5 tysiecy!) pieniądze oddałam, za wzmacniacz nigdy i gdzieś on się rozpłynął jak wyjechałam ( przez PAGART) do Jugosławii. Został u kolegów i jak wróciłam po czterech latach już go nie było.

Chciałam oddać Krzysztofowi pieniądze za niego, gdy za czasów Polskich Kwiatów ( rok 1990 chyba...) chcieliśmy sprowadzić do Australii Krzysztofa, Lilianę i ich córkę Marysię Sadowską - na wspólne występy. Jednak do tych koncertów nie doszło...

Załatwiał je ś.p. Zbyszek Fit, który był wtedy menagerem Polskich Kwiatów, nie wiem co zrobił, ale do ich przyjazdu nie doszło.  Sadowscy byli bardzo zawiedzeni, bo odwołali koncerty w Szwecjii, załatwili z LOT-em zniżkę  o połowę!) ne bilety lotnicze... 
Zbyszek zwykle świetnie organizujący imprezy, tym razem nawalił na najważniejszej, chyba nie mógł znaleźć noclegów ani sponsorów na przelot. A przecież za pieniądze z koncertów by mu się zwróciło z nawiązką!

To było na inny temat, o Polskich Kwiatach będzie osobny post, a wracając do Domów Kultury w Warszawie:  z wokalu, perkusji i basowej gitary korzystałyśmy w dostępnych w tych przybytkach kulturalnych dla młodzieży w tamtych czasach.
Dawali nam salę na próby, za to musiałyśmy grać na różnych imprezach.
Zaczynałyśmy w Energetyku na Powiślu. Dobre umiejscowienie, dość blisko dla wszystkich. Instruktorem muzycznym był mój kolega ze średniej muzycznej Andrzej, więc szedł nam na rękę.















Historia

Założycielką zespołu była Liliana Urbańska, flecistka i wokalistka wywodząca się z grupy Bossa Nova Combo, której liderem był Krzysztof Sadowski (prywatnie mąż Liliany). Początkowo grupa nagrywała wokalizy jazzowe, wraz z zespołem Bossa Nova Combo. W skład Meteorów wchodziły: Liliana Urbańska, Bożena Betley, Elżbieta Celejewska i Danuta Olkuska-Orlando. Po odejściu B. Betley (która poświęciła się solowej karierze operowej) zastąpiła ją Krystyna Szymańska. W tym składzie zespół wystąpił na IV KFPP Opole, wykonując piosenkę Każdy człowiek ma swój dzień (muz. K. Sadowski). Utwór nie został nagrodzony, lecz stał się przebojem roku 1966. W Opolu Meteorom akompaniował rock and rollowy zespół instrumentalny Tajfuny.

Meteory śpiewały trudne aranże – cztery dziewczyny na cztery głosy, nie jak np. osiem Alibabek na dwa głosy. Śpiewałyśmy głównie wokalizy jazzowe, gdybyśmy nadal istniały, byłybyśmy jedynym tego typu zespołem w Polsce.

Elżbieta Celejewska, Niecodzienny raptularz – 16 lipca 2006 r.

Choć dziewczęta się podobały, a ich piosenkę śpiewali wszyscy, to grupa została rozwiązana w tym samym roku. Meteory były także pierwszym w Polsce żeńskim zespołem instrumentalno-wokalnym, ponieważ członkinie grupy były absolwentkami wyższych lub średnich szkół muzycznych, wszystkie grały na fortepianie, a w zespole na gitarach elektrycznych, gitarze basowej, flecie i na organach. Zespół pozostawił po sobie wiele nagrań radiowych (lecz nie jako grupa instrumentalna[1]), które co najmniej przez dziesięć lat były emitowane w Polskim Radiu. Jako towarzyszący kwartet wokalny nagrał kilka płyt z Danutą Rinn, Bogdanem Czyżewskim oraz własną, solową czwórkę, pt. Na kosmodromie (EP, Muza N-0396) z muzyką Sadowskiego i akompaniamentem Tajfunów. Z czasem członkinie Meteorów rozjechały się po świecie. Elżbieta Celejewska mieszka w Australii, Danuta Olkuska-Orlando w Szwecji, Krystyna Szymańska w Finlandii. W kraju pozostała jedynie wokalistka Liliana Urbańska, nadal współpracująca z zespołem instrumentalnym Krzysztofa Sadowskiego. Ich córką jest znana wokalistka Maria Sadowska.
więcej:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Meteory_(zesp%C3%B3%C5%82_wokalny)